Deklaracja redaktora Lisa miała miejsce w trakcie jednego z programów w Radiu TOK FM. - Mogę podpisać tutaj kartkę, że zobowiązuje się do odgryzienia sobie języka, jeśli Lech Kaczyński nie będzie kandydatem PiS-u w wyborach - powiedział Tomasz Lis, po czym podpisał stosowną deklarację datowaną na 29 marca 2010 r.
Kartka wciąż wisi w studiu Radia TOK FM. I przypomina o niespełnionej obietnicy. Bo o tym, że język red. Lisa jest dalej na miejscu, przekonać się może każdy, kto ogląda jego program w telewizji publicznej. Przypomnieć wybitnemu publicyście o zakładzie postanowiliśmy również my. Zapytaliśmy, czy zamierza zrealizować to, do czego się zobowiązał. Niestety, nic nie odpowiedział...
Przeczytaj koniecznie: Ilona Łepkowska do Tomasza Lisa: "M jak miłość" zarabia na pana program
- Zakładów należy dotrzymywać. Tym bardziej jeśli osoby, które go zawierają, działają w przestrzeni publicznej. Jeśli jednak tego nie robią, to jest to zwykłe oszustwo. Trudno powiedzieć, co Lis chciał w ten sposób osiągnąć, poza promowaniem własnej osoby. Zamiast poważnej debaty zrobił nam tylko kabaret - ocenia Grzegorz Szewczyk, etyk i filozof. Jego zdaniem redaktor Lis niewiele różni się w takich zachowaniach od kontrowersyjnego Janusza Palikota (47 l.).
- Obaj coraz bardziej przesuwają granicę absurdu, byle tylko móc zaistnieć w świadomości społecznej - mówi "Super Expressowi" ekspert.