Do katastrofy kolejowej w Szczekocinach doszło, bo pociąg Interregio "Jan Matejko" pędzący od strony Krakowa jechał pod prąd. Z pierwszych wyników śledztwa prokuratorów z Częstochowy wynika, że dyżurny ruchu z posterunku Starzyny popełnił błąd i skierował pociąg relacji Warszawa-Kraków na niewłaściwy tor nr 1.
Dyżurny ruchu trafił do szpitala psychiatrycznego, bo po tragedii był w bardzo złym stanie. Powołani przez prokuraturę biegli psychiatrzy zbadali już mężczyznę. Jego stan zdrowia nie pozwala na przesłuchanie.
Do tragicznego w skutkach zderzenia pociagów doszło pomiędzy dwoma posterunkami szlakowymi - Sprowa (od tej strony jechał pociąg Intercity) a Starzyny (od tej strony jechał Interregio).
Na pięć minut przed tragedią w miejscowości Psary pociąg Interregio wjechał na tor nr 1 Centralnej Magistrali Kolejowej, bo dostał sygnał zastępczy na semafor z posterunku szlakowego Starzyny. Nie powinien być na tym torze, bo zwykle pociagi jadące po wjeździe na Centralną Magistralę Kolejową od razu zjeżdżają na tor nr 2 i mijają pociąg jadący z przeciwka po swojej lewej stronie.
DYŻURNY RUCHU z posterunku STARZYNY usłyszał ZARZUT NIEUMYŚLNEGO spowodownia KATASTROFY. Jest w SZPITALU PSYCHIATRYCZNYM
Prokuratura Okręgowa w Częstochowie postawiła dyżurnemu ruchu z posterunku Starzyny zarzut nieumyślnego spowodowania katastrofy. Chodzi o dyżurnego, który wpuścił na niewłaściwy tor pociąg Interregio Warszawa-Kraków. Mężczyzna przebywa w szpitalu psychitrycznym. Biegli psychiatrzy po badaniu stwierdzili, że jego stan zdrowia nie pozwala na przesłuchanie. Drugi dyżurny z posterunku Sprowa wciąż jest zatrzymany, ale prokurator nie postawił mu żadnych zarzutów.