WARSZAWA: Dźgnął kochankę nożem bo chciała odejść

2013-04-03 3:00

Dźgnąłem moją ukochaną nożem. Ratujcie ją. Nie chciałem jej zabić - krzyczał do słuchawki telefonu zdenerwowany Andrzej S. (54 l.). Po tych słowach policjanci i lekarze natychmiast przyjechali do kamienicy przy ul. Stalowej. W jednym z mieszkań w kałuży krwi na podłodze leżała 44-letnia kobieta. Miała ostrze wbite w klatkę piersiową. Z trudem oddychała.

Dramat rozegrał się w nocy ze środy na czwartek. Andrzej S. (54 l.) dowiedział się, że jego partnerka Joanna Ch. (44 l.) chce go zostawić. Ubzdurał sobie, że go zdradza i chce odejść do innego. Mężczyzna upił się, a potem zrobił jej karczemną awanturę. W pewnym momencie wpadł w szał, złapał za kuchenny nóż i wbił go kobiecie w pierś.

- Chciałam odejść. Ale on powiedział, że na to nie pozwoli. Potem poczułam olbrzymi ból i straciłam przytomność - wspomina dramatyczne przeżycia ofiara nożownika.

Andrzej S. (54 l.) najwyraźniej przeraził się tym, co zrobił, bo po chwili sięgnął po słuchawkę i zadzwonił na komendę. Kiedy policjanci przyjechali na miejsce, siedział na chodniku przed budynkiem z twarzą schowaną w dłoniach. Nie stawiał oporu. - Na miejscu funkcjonariusze zatrzymali podejrzanego mężczyznę. Kobieta trafiła do szpitala. 54-latek miał ponad 1,5 promila alkoholu w organizmie - wyjaśnia sierż. Marta Sulowska z praskiej policji.

Joanna Ch. (44 l.) tylko cudem przeżyła. - W szpitalu lekarze wyjęli mi nóż z klatki piersiowej. Powiedzieli, że gdyby ktoś zrobił to wcześniej, ostrze przecięłoby tętnicę i nie przeżyłabym - opowiada przerażona. Prokurator postawił Andrzejowi S. zarzut spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Grozi mu do 10 lat za kratami. Mężczyzna trafił do aresztu na 3 miesiące.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki