Polska lewica wybiera na dysputy o polityce nie byle jakie miejsca. Janusz Palikot wraz z Kazimierzem Kutzem, który w 2010 r. odszedł z PO w geście solidarności z lubelskim politykiem, odwiedzili ostatnio restaurację Atelier Amaro, gdzie za lampkę wina płaci się nawet 65 zł, a niecały litr wody mineralnej kosztuje tam nawet 25 zł.
- Często spotykam się z Januszem Palikotem, było to spotkanie towarzyskie - ucina w rozmowie z nami senator. Zapytany o cel spotkania, słynny reżyser i były poseł PO nie chciał zdradzać jego szczegółów. - Rozmawialiśmy o polityce. Jeśli Janusz Palikot ma jakieś wątpliwości lub chce zasięgnąć mojej rady, to spotykamy się i rozmawiamy. Nie ma tu nic wyjątkowego poza tym, że sama osobowość Palikota jest wyjątkowa i oryginalna, nie ma takiej drugiej w naszej polityce - mówi z zachwytem o szefie Ruchu Kazimierz Kutz.
Tu "pracuje" lewica
Atelier Amaro - jedna z najdroższych i najmodniejszych warszawskich restauracji. Najtańszy kieliszek wina kosztuje tam 25 zł, najdroższy 65 zł, a cena 0,7 l wody mineralnej waha się od 16 zł do 25 zł. Restauracja oferuje bogatą kartę najdroższych i najlepszych win z całego świata, jak również polskich nalewek, miodów pitnych i likierów. Pracuje w niej jeden z najwybitniejszych kucharzy w Polsce Wojciech Modest Amaro.
- Dziś wiemy, że partia Ruch Palikota nie powstała w Sali Kongresowej, dzisiaj wiemy, że została ona zainicjowana w gabinecie premiera Donalda Tuska - stwierdził Grzegorczyk. W związku z odejściami z RP radości nie kryje SLD. - Dzisiaj z nami są założyciele Ruchu Palikota, którzy chcą przystąpić do SLD, ale też chcą powiedzieć o kulisach powstawania samego Ruchu Palikota - powiedział Dariusz Joński (33 l.), rzecznik Sojuszu.