- To chyba rekord Polski. Nie słyszałem o innym takim przypadku - mówi Zbigniew Jankowski, zastępca dyrektora do spraw medycznych specjalistycznego szpitala dziecięcego im. Marii Konopnickiej w Łodzi, do którego noworodek został przewieziony z Tomaszowa Mazowieckiego.
Wyrodna matka maleństwa to Aleksandra W. (24 l.). Choć była w 9 miesiącu ciąży, piła na umór przez wiele dni. W końcu zasłabła w... sklepie monopolowym, kiedy poszła kupić kolejną butelkę.
Personel wezwał karetkę. Lekarze uznali, że stan kobiety zagraża życiu jej nienarodzonego jeszcze dziecka. Zdecydowano się na cesarskie cięcie...
Ginekolog, który w tomaszowskim szpitalu odbierał poród, opowiadał potem, że matka była kompletnie odurzona i zupełnie nie wiedziała, co się z nią dzieje. Kiedy pobrano jej krew do badań, wyszedł piorunujący wynik... 5,3 promila!
>>>>> Kaczyński: W Polsce rodzi się 400 tys. dzieci, nasze potrzeby to 600 tys.
Matka dochodzi do siebie w Tomaszowie. Dziecko szybko przewieziono do Łodzi.
- Noworodek trafił do nas w stanie skrajnego zagrożenia życia - opowiada dr Jankowski.
- W 10-stopniowej skali Apgar uzyskał zaledwie 2 punkty. Nie mógł samodzielnie oddychać.
Na szczęście dzięki staraniom łódzkich lekarzy stan maleństwa zaczyna się poprawiać.
- Maluch oddycha już samodzielnie, ale nie wiadomo jeszcze, jakie będą skutki nieodpowiedzialnego zachowania jego matki - zaznacza Zbigniew Jankowski. - Dziecko może mieć uszkodzony mózg i narządy wewnętrzne.
Teraz sprawę będą wyjaśniać policjanci. Jeżeli uznają, że matka naraziła życie dziecka, może jej grozić nawet do pięciu lat więzienia.