- To osoba, która wykorzystuje swoją pozycję, by gnębić psychicznie uczniów. Mówiła do dzieci, że mają za małe wykształcenie, aby z nią dyskutować. Straszyła je poprawczakiem albo więzieniem. Córka i syn często słyszeli od niej, że nic nie osiągną, bali się chodzić na jej lekcje - opisuje Anna W., mama Natalii (15 l.) i Konrada (14 l.), uczniów gimnazjum w Duczkach, w którym uczył się także tragicznie zmarły Kamil K. Chłopak powiesił się w ubiegły poniedziałek w swoim domu.
Dzieci bały się chodzić na lekcje do TEJ nauczycielki!
- Syn opowiadał, jak mówiła do Kamila, że jego ciało rośnie, a jego mózg się kurczy. Pytała, czy jest z domu dziecka, bo pod oceną czy uwagą przynosił tylko podpis mamy, bo tata był za granicą. Innemu chłopcu powiedziała, że śmierdzi. Mam wrażenie, że ona nienawidzi dzieci. Nie wiem, jak to możliwe, że taki człowiek uczy w szkole - dodaje pani Anna.
Tuż po śmierci Kamila w szkole odbyło się zebranie dyrekcji z rodzicami gimnazjalistów. Większość z nich chciała zawieszenia nauczycielki przynajmniej na czas wyjaśnienia sprawy. Niestety, ich głos nie został wysłuchany, a pani od historii wciąż prowadzi lekcje. - My, rodzice, jesteśmy rozczarowani zachowaniem dyrekcji, która próbuje zamieść sprawę pod dywan - irytuje się pani Anna.
Czytaj: Rodzice zmarłego Kamila z Duczek: Wyrzućcie ze szkoły nauczycielkę sadystkę!