Najprawdopodobniej niedopałek papierosa spowodował, że kanapa stanęła w płomieniach a śmiercionośny dym zadusił trójkę bezbronnych maluchów.
- Możemy podać wstępną, prawdopodobną przyczynę pożaru w Kamienicy Królewskiej. To zaprószenie ognia przez osobę dorosłą – mówi st.kpt. Romuald Pituła (35 l.), rzecznik Państwowej Straży Pożarnej w Kartuzach. - Możliwe, że kanapa zapaliła się od niedopałka - dodaje.
Czy Natalia Klamrowska (24 l.), matka dzieci jest gotowa na tę wiadomość? Kobieta nie jest w stanie sama utrzymać się na nogach. Jest w szoku. Przed oczami wciąż widzi bezwładnie leżące ciałka jej ukochanych dzieci: Adrianka (†5 mies), Kornelki (†2 l.) i Sebastianka (†3 l). Zdruzgotana kobieta wciąż nie może uwierzyć, że dzieci już nie ma...
A jeszcze trzy dni wcześniej cała rodzina była taka szczęśliwa. Świętowali chrzciny najmłodszego z maleństw, Adrianka.
- To nie może być moja wina. Jak będę żyła bez moich aniołków!? - słabym głosem, przerywanym spazmami płaczu mówi matka dzieciątek, które zadusiły się w pożarze.
W chwili potwornej tragedii ojciec dzieci był w pracy, na budowie. Matka szykowała obiad w wynajmowanym od trzech lat domu.
Kobieta poszła narąbać drewna, żeby nagrzać w mieszkaniu. Po pół godziny zorientowała się, że w domu się pali. Wbiegła do środka. Na widok bezwładnych ciałek jej ukochanych maleństw leżących w powykrzywianych pozach na podłodze ugięły się pod nią nogi. Matczyny instynkt zwyciężył panikę. Błyskawicznie wyniosła dzieci z domu. Rozpaczliwie próbowała je ratować. Na próżno...
Wczoraj prawie cała kilkudziesięcioosobowa rodzina Klamrowskich zebrała się, aby modlić się za dusze Adrianka, Kornelki i Sebastiana. Modlili się też za ich matkę. Żeby potrafiła przetrwać straszne poczucie winy po stracie maleństw.
- Masz dla kogo żyć, została ci jeszcze Wiktoria (5 l.) - krewni pocieszają zrozpaczoną matkę. - Ja tam nie wrócę, nie chce widzieć tego domu – mówi zapłakana kobieta odwracając się ze wstrętem od pogorzeliska.