Dzieciaki zginęły we śnie

2007-10-26 22:44

Najpierw straciła męża, teraz ukochanych bliźniaków. Edycie K. (32 l.) z Kielc w jednej chwili zawalił się cały świat, gdy po powrocie z pracy odkryła, że jej ukochane dzieci nie żyją.

Chłopców zabił czad podczas snu. - Idę na tory - zszokowana kobieta w pierwszej chwili była gotowa odebrać sobie życie.

Stary przedwojenny budynek przy wyboistej drodze w centrum Kielc. Na parterze od kilku miesięcy mieszkała Edyta K. z synami: Piotrkiem (10 l.) i Wojtkiem (10 l.). Wychowywała ich samotnie po tym, jak przed siedmioma laty zmarł jej mąż. Do zasiłku z opieki społecznej zaradna wdowa dorabiała sobie nocami, opiekując się starszymi osobami. Zawsze rano wracała, by obudzić dzieci i wyprawić do szkoły. Tak też było wczoraj. Gdy otworzyła drzwi, zdziwiło ją, że synowie jeszcze śpią.

- Nagle usłyszałem przerażający krzyk pani Edyty - mieszkający za ścianą Zdzisław Janus (68 l.) nigdy nie zapomni tego krzyku. - Już nic nie mam - krzyczała. Z początku myśleliśmy, że może ktoś ją okradł. Nie wiedzieliśmy, że biedna znalazła swe dzieci martwe.

Matka wezwała pogotowie. Do końca łudziła się, że Bóg nie zabierze jej wszystkiego, co ma. Daremnie.

- Wszystko wskazuje, że dzieci uległy zaczadzeniu - wstępne ustalenia przekazuje komisarz Krzysztof Skorek, rzecznik prasowy świętokrzyskiej policji. Tlenek węgla najprawdopodobniej wydostał się z piecyka-kozy, którym ogrzewano mieszkanie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki