Policja zatrzymała Beatę Z. (42 l.) w październiku 2012 r. Przyznała wtedy, że swoją nowo narodzoną córkę owinęła w kocyk i zakopała w pobliżu domu. W nocy miała jednak wydobyć zwłoki i rzucić je psu na pożarcie. Ta wersja jednak się nie potwierdziła, a śledczy wkrótce w wybetonowanej piwnicy pod klepiskiem stodoły odkryli szczątki dwóch niemowląt, a dwóch kolejnych - na strychu domu.
Badania DNA potwierdziły, że są to dzieci Beaty Z., a ojcem wszystkich był jej konkubent, Antoni G. (54 l.). W śledztwie wyszły na jaw kolejne wstrząsające fakty. Okazało się, że Beata Z. w latach 1998-2012 urodziła i pozbyła się aż sześciorga dzieci - czterech chłopców i dwóch dziewczynek.
Przeczytaj: Beata Z. ZAGŁODZIŁA SWOJE DZIECI! Czwórka maluchów z Hipolitowa zmarła z głodu
Podczas pierwszej rozprawy w poniedziałek Beata Z. odmówiła składania wyjaśnień. Powiedziała tylko, że nie przyznaje się do morderstw, a jedynie do tego, że... nie udzieliła dzieciom pomocy. Jej wcześniejsze zeznania odczytał sędzia Jan Leszczewski. Wynika z nich, że dzieciobójczyni wstydziła się kolejnych ciąż i nosząc obszerne ubrania, ukrywała je przed rodziną i sąsiadami. Rodziła w domu, nożem odcinała pępowinę, zmywała krew, ubierała noworodki i wynosiła je na strych lub do piwnicy, gdzie przez wiele godzin, a nawet dni umierały z głodu i wyziębienia.
Jednego z noworodków przywiązała żywego przewodem elektrycznym do 10-kilogramowego głazu i wrzuciła do stawu niedaleko jej domu. Losu szóstego z niemowląt śledczym nie udało się ustalić. Prawdopodobnie trafiło do teściów oskarżonej, którzy jednak wkrótce zmarli, a po dziecku zaginął wszelki ślad.
Kolejna rozprawa odbędzie się 3 grudnia. Dzieciobójczyni grozi dożywocie.