- Ona go katowała prawie codziennie. Biła go czym popadnie po całym ciele. Gabryś często był obity na kwaśne jabłko - wyznała Marta K., prostytutka z tej samej agencji, w której pracowała dzieciobójczyni Magdalena R. (31 l.).
To właśnie ta kobieta mogła uratować chłopca. Przecież wystarczyło, żeby dała znać opiece społecznej albo policji. Wtedy Gabryś uniknąłby męczeńskiej śmierci z rąk własnej matki. Wstrząsającą informację potwierdziła nam Jadwiga K. (48 l.), babcia chłopca, która bezskutecznie próbowała zabrać go wyrodnej matce. Kobieta ze łzami w oczach opowiedziała "Super Expressowi" swoją rozmowę z prostytutką.
- Ta dziewczyna o wszystkim wiedziała i nic nie zrobiła. Dopiero po tym, jak znaleziono ciało mojego wnusia, skontaktowała się ze mną i zaczęła mówić o losie Gabrysia - mówi pani Jadwiga. Z wyznania prostytutki wynika, że matka chłopca maltretowała go miesiącami. Biła dosłownie za wszystko. To właśnie ta przemoc doprowadziła do tragedii.
Przypomnijmy: Pod koniec lutego Magdalena R. poddusiła synka workiem foliowym, a potem poduszką. Następnie jego ciało włożyła do wanny i podpaliła. Ciało ukryła w tapczanie. Mieszkała tak cztery miesiące, a nawet przyjmowała klientów.