Nie dość, że mogło się to skończyć tragicznie dla niego samego, to jeszcze były rzecznik rządu spowodował zagrożenie dla innych...
Zabieganego Dziedziczaka spotkaliśmy w okolicach Belwederu. Ku zdumieniu oczekujących na przejściu dla pieszych, młody polityk wkroczył na pasy. Tuż przed jego oczami paliło się jednak czerwone światło. Czyżby nie wiedział, że takie zachowanie może spowodować wypadek? Gdyby wpadł w oko stróżom prawa, na pewno nie potraktowaliby go ulgowo. Za przechodzenie na czerwonym świetle można dostać od 100 do nawet 250 zł mandatu.