O pożarze domu Zalewskich z Kolonii Knyszyn na Podlasiu pisaliśmy przed rokiem. Antoni (54 l.) z żoną Iwoną (28 l.) poszli do obory doić krowy. Był z nimi starszy syn Jarek (5 l.). Młodszy, niespełna 3-letni synek Marek, spał w tym czasie w domu. Wybuchł pożar. Dziecko spłonęło. - Bardzo brakuje mi Mareczka - rozpacza ojciec. Prócz syna, rodzina straciła cały dobytek. Po naszej publikacji wielu Czytelników zasiliło konto białostockiego Caritasu, znaleźli się sponsorzy. Pieniędzy i materiałów budowlanych wystarczyło na budowę domu w stanie surowym. Podczas mrozów Zalewscy zdecydowali się zamieszkać w gołych murach, ogrzewając się prowizoryczną "kozą". - Dziękujemy wszystkim za pomoc - mówi pan Antoni. Mężczyzna i jego żona jak oczka w głowie chronią teraz swojego syna Jarka.
Osoby, które mogłyby pomóc rodzinie w dokończeniu budowy domu, proszone są o kontakt z redakcją.