Wczoraj punktualnie o 9 rano pod blokiem, w którym mieszkają państwo Komeccy, pojawiła się karetka pogotowia. W środku czekali już na Lenę lekarz i sanitariusz. Wspólnie pojechali na lotnisko do odległego o kilkanaście kilometrów Świdnika. O godz. 10 odlecieli do Hanoweru samolotem przystosowanym do przewozu chorych. - Bardzo się cieszę - zdążyła jeszcze powiedzieć nam uśmiechnięta Lenka, rezolutna 5-latka, chora na nowotwór - glejaka wielopostaciowego.
- Jej uśmiech i chęć życia dodają nam sił - przyznaje pani Monika. Tydzień temu wiedziała tylko, że 21 grudnia o godzinie 14 ma stawić się z córeczką w Medizinische Hochschule Hannover. I to drogą lotniczą. Zebranie w ciągu kilku dni pokaźnej sumy na transport wydawało się niemożliwością. Ale od czego są nasi Czytelnicy! Jak tylko napisaliśmy o Lenie, natychmiast pospieszyli z pomocą. Na koncie fundacji wspierającej dziecko pieniędzy przybywało w superexpressowym tempie! - W czwartek po północy okazało się, że mamy już 37 400 zł potrzebne na podróż do Hanoweru. Nie mamy jeszcze pieniędzy na powrót, ale lecimy! Wiemy, że nie ma rzeczy niemożliwych - mówi szczęśliwa mama Lenki.