Kilka dni temu opisaliśmy dramatyczną sytuację Maciusia, który walczy o życie, czekając na kolejną operację malutkiego serduszka. Jego historia poruszyła tysiące naszych Czytelników. W cieniu dramatycznych zmagań o życie maleństwa toczy się jednak kolejna walka... o uznanie, że Maciuś jest synem Aleksandra Fedorowicza.
Przeczytaj koniecznie: Oto Maciuś - jego tatuś zginął w Smoleńsku, on walczy o życie. Renty po tacie nie dostał
Ojciec przed tragiczną śmiercią nie zrobił badań DNA, o które zwrócił się sąd. Zaraz po katastrofie pod Smoleńskiem sędzia złożył więc wniosek o udostępnienie próbki DNA i profilu genetycznego prezydenckiego tłumacza. Jednak Prokuratura Wojskowa ani profilu, ani próbki nie udostępniła. "Nie dysponujemy materiałem genetycznym Aleksandra Fedorowicza" - napisał prokurator.
Kiedy "Super Express" zainteresował się sprawą, wydarzył się prawdziwy cud! Próbka nagle się odnalazła.
- Wysłaliśmy ją do Krakowa, do Instytutu Ekspertyz Sądowych - powiedział nam płk Zbigniew Rzepa, rzecznik prasowy Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Mamy nadzieję, że w drodze do Krakowa próbka nie zaginie, a maleńki Maciuś będzie mógł w końcu dostać specjalną rentę po swoim zmarłym tragicznie tacie.
Płk Zbigniew Rzepa
Materiał genetyczny został przesłany do Instytutu Ekspertyz Sądowych. Po oznaczeniu kodu DNA wyniki zostaną przekazane do olsztyńskiego sądu.
Patrz też: Poseł Sebastian Karpiniuk ukrywał nieślubne dziecko?