Oczywiście jakiś czas jeszcze musi minąć, zanim pan Grzegorz zabierze się za solidną porcję schabowego z frytkami, ale jego stan jest już bardzo dobry, a lekarze nie mogą się nadziwić, jak szybko wraca do zdrowia. Rosół był jego pierwszym samodzielnie zjedzonym posiłkiem, oczywiście od czasu koszmarnego wypadku, któremu uległ.
Sam Grzegorz G. czuje się bardzo dobrze. Potrafi już dość wyraźnie mówić, jest też w kontakcie ze światem zewnętrznym poprzez Internet. Zabija czas, oglądając telewizję. Lekarze jego psychiczny stan określają jako bardzo dobry.
Na razie jednak musi przebywać w sterylnych warunkach. Być może wkrótce opuści izolowaną salę. Szwy zostały już zdjęte, rany pooperacyjne goją się bardzo dobrze, a ostatnio lekarze zmniejszyli mu dawki leków obniżających odporność organizmu, niezbędnych do tego, by przeszczep nie został odrzucony przez biorcę.