W naszym artykule z początku sierpnia pisaliśmy o tym, że dla wielu polskich rodzin wyprawienie dzieci do szkoły to prawdziwy finansowy koszmar. Małgorzata Kowalewska z miejscowości Baciuty (woj. podlaskie), aby kupić czwórce swoich dzieci podręczniki, musi po tegorocznych podwyżkach cen wydać blisko 2 tysiące złotych, podczas gdy zarabia zaledwie 900 złotych miesięcznie! Część podręczników, używanych, udało się jej odkupić za pół ceny od starszych uczniów. Na pozostałe planowała wziąć pożyczkę.
Na szczęście wzruszona naszą publikacją Jadwiga Płoszkonka, emerytka z Warszawy, postanowiła zareagować. Natychmiast zadzwoniła do redakcji "Super Expressu" z ofertą pomocy dla rodziny z Podlasia. - Nie mogłam dopuścić do tego, aby dzieci przez brak pieniędzy na książki miały problemy w szkole - powiedziała mieszkanka warszawskiego Ursynowa. Zaoferowała, że wyłoży cały tysiąc złotych na podręczniki dla Huberta (8 l.), Piotrka (13 l.), Kasi (15 l.) i Żanety (17 l.).
Wspólnie z nią odwiedziliśmy kilka księgarni, by je skompletować. Paczka z książkami dotarła już do rodziny Kowalewskich.
- Bardzo dziękuję. To dla nas ogromna pomoc - mówi wzruszona matka czwórki szczęśliwych uczniów.