Dzięki Super Expressowi nie zabiorą mi dzieci! Dziękuję!

2014-01-30 3:00

Dzięki wam nie stracę moich ukochanych dzieci - raduje się szczerze pani Angelika Mucha (28 l.) z Jedlanki (woj. lubelskie). Jej bulwersującą sprawą zajmowaliśmy się w połowie stycznia. Urzędniczki z lokalnego Ośrodka Pomocy Społecznej złożyły wniosek do sądu o zabranie jej ukochanych dzieci - Ani (2 l.), Antosia (3 l.) i Gabrysi (4 l.). Wszystko dlatego, że kobieta była biedna. Na szczęście sąd się na to nie zgodził!

Już od dłuższego czasu piszemy o koszmarnym problemie naszego kraju. Coraz więcej dzieci jest zabieranych swoim rodzicom nie dlatego, że ci piją albo je krzywdzą, ale dlatego, że są zbyt biedni, żeby się nimi zajmować. Choć władze powinny kochającym rodzicom pomóc w zajmowaniu się dziećmi, to urzędnicy wolą zwyczajnie zabrać maleństwa do domu dziecka i tym samym "pozbyć się" problemu. Bieda niszczy dobre, kochające rodziny!

Taki koszmarny los czekał też panią Angelikę. Kobieta chciałaby znaleźć pracę, ale nie jest w stanie, w małej Jedlance bezrobocie jest zbyt duże. Również pan Robert (40 l.), tata dzieci, nie pracuje, jest chory na nerki.

Ich pociechy żyją w biedzie, ale są kochane. Rodzice starają się nimi zajmować, jak mogą. - Dzieci są ubrane, nie chodzą głodne - mówi pani Angelika. Kiedy usłyszała, że mimo to może je stracić, załamała się, nie chciała nawet iść na rozprawę. Za naszą namową jednak pojechała do sądu, żeby przedstawić swoje racje. I stało się coś wspaniałego!

Zobacz: Policjant z Siedlec uratował dziecko krztuszące się żelkiem [NAGRANIE]

- Dobrze, że tam poszłam. W przeciwnym razie na pewno straciłabym dzieci. Sąd wysłuchał jednak moich argumentów i uznał, że dzieci powinny zostać w domu - cieszy się kobieta i dziękuje nam za wsparcie.

Choć nie wszystko poszło po myśli pani Angeliki. Zarzuty wobec kobiety ze strony urzędników były poważne: nie zajmuje się dziećmi, zaniedbuje je, zostawia same w domu itd. Choć rodzina nie zostanie rozdzielona, to sąd na wszelki wypadek ograniczył kobiecie prawa rodzicielskie.

- Jest to orzeczenie w łagodny sposób ingerujące we władzę rodzicielską, dając szansę rodzicom na poprawę sytuacji rodzinnej - mówi Artur Ozimek, rzecznik Sądu Okręgowego w Lublinie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki