Dzięki wam mamy za co posłać dzieci do szkoły

2013-09-10 4:00

Dla milionów Polaków zakup szkolnych wyprawek to ciężar trudny do udźwignięcia. - Oboje nie mamy pracy, a książki dla trójki naszych dzieci kosztują ponad 1300 zł - mówili w sierpniu w "Super Expressie" Eliza Romanowska (30 l.) i Przemysław Jegliński (36 l.) z Białegostoku (woj. podlaskie). Dzięki pomocy naszych Czytelników, mogli kupić swoim dzieciom potrzebne podręczniki.

Historię pani Elizy i pana Przemysława opisaliśmy w ostatnim tygodniu sierpnia. Do Białegostoku przyjechali z Gołdapi na Mazurach, marząc o lepszym życiu. Początkowo wszystko szło dobrze - pracowali, okazyjnie wynajęli dom. Radość nie trwała jednak długo. Eliza straciła pracę, a Przemysław rzucił posadę, gdy pracodawca uciął mu pensję o połowę. Wierzył, że w swoim zawodzie szybko znajdzie coś nowego, ale pomylił się i oboje wylądowali na bezrobociu bez prawa do zasiłku.

Czytaj też: W Polsce podręczniki są droższe niż w Niemczech!

Ich córka Nikola (5 l.) poszła do zerówki, syn Dawid (11 l.) do V klasy, a córka mężczyzny z pierwszego małżeństwa, Róża (16 l.), uczy się w gimnazjum. Na podręczniki potrzebowali aż 1300 zł. - Czasem brakuje nam na jedzenie i po prostu nie mamy za co kupić książek - mówią rodzice.

Po naszej publikacji pomocną dłoń do rodziny wyciągnęła fundacja Prometeusz z Krakowa. Za pieniądze, które przekazała rodzinie, mogli kupić podręczniki, zeszyty, plecaki i inne potrzebne rzeczy. - Nikt nigdy nam nie pomógł i nie wierzyłam, że tym razem ktoś pomoże - przyznaje pani Eliza. - Jestem wzruszona i bardzo wdzięczna. Dziękujemy - mówi, tuląc do siebie roześmiane dzieci.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki