Darek nie ma słów, by wyrazić wdzięczność Marcinowi. Przecież uratował mu życie! Wciąż też pamięta ten strach i to straszne uczucie, gdy woda wlewała mu się do płuc... Tego dnia nie zapomni nigdy, choć zapowiadał się tak niewinnie.
Było upalne popołudnie. Mama Darka kazała mu iść do sklepu po drobne zakupy. W drodze do domu chłopiec spotkał kolegów, którzy namówili go, by poszedł z nimi wykąpać się w rzece. Darek nie zapytał mamy o zgodę i pobiegł z kolegami. Dzieci wskoczyły do wody i zaczęły pluskać się przy brzegu. Darek świetnie pływa, więc bez strachu oddalił się od brzegu. Nagle coś ściągnęło go pod wodę. Chłopiec zaplątał się w linkę od starego namiotu, który pływał na dnie. Przerażony, nie miał sił wyplątać się ze sznurka i nagle znalazł się dwa metry pod wodą.
Szarpiącego się w wodzie Darka zauważył jego kuzyn Marcin. Młodzieniec bez chwili wahania rzucił się do głębokiej wody ratować młodszego ciotecznego brata. Udało mu się wyplątać Darka z linki i wyciągnąć nieprzytomnego na brzeg. - Pamiętam tylko, że płynąłem i nagle coś ściągnęło mnie pod wodę. Na szczęście kuzyn mnie uratował - tłumaczy Darek. Nieprzytomnego chłopca reanimowali policjanci, ale dopiero w szpitalu Darek doszedł do siebie.
- Gdy widziałem, jak Darek się topi, musiałem mu pomóc. Nie bałem się ani trochę - mówi skromnie Marcin.