Po prawdzie protesty jakieś rachityczne i były. Pięciu do dziesięciu dziadków próbowało wmówić nam koncertu niestosowność. Ale się nie daliśmy. Osiemdziesiąt tysięcy ludzi zamanifestowało za Madonną i przyszło ją zobaczyć. I pewnie większość z nich rano do kościoła, jak w każde święto, poszła. I dzięki Bogu nie usłyszała tam pomstowań na niegodne zachowania światowej gwiazdy. Bo nie ma nic bardziej niestosownego, niż ściganie każdego artysty tylko za to, że ma inny niż my stosunek do symboli religijnych. Inaczej je pojmuje. I jeszcze jedno wam powiem. Że nawet gdyby Madonna miała naszą Marię Najświętszą urazić, to nie wierzę, żeby nasza Pani Jasnogórska miała się na nią obrazić. Bo ma wielkie serce. Na szczęście my w większości też.
Dziękujemy, Madonno!
2009-08-17
4:00
No i co? Nic się nie stało. Madonna przyjechała, wystąpiła i wyjechała. I nic. Co z nami jest. Polakami? Najpierw zapowiadamy protesty, bo w święto kościelne słynna diwa światowa w Warszawie śpiewała. I nic - zasępił się szwagier. - A co jest z tą Madonną? Uczucia nasze religijne miała na koncercie obrażać. Prowokować nas. I co? I nic.