Był piątkowy wieczór. Przed krakowskim sklepem kręcił się podejrzany łysawy jegomość. Czekał na moment, gdy w środku nie będzie klientów. Wpadł do środka, złapał kasjerkę za włosy, przystawił jej pistolet do brzucha i ryknął: - Dawaj pieniądze.
Młoda kobieta nie dała się zastraszyć zbirowi. Szamotała się z nim dotąd, aż ją puścił. Ratunku! Pomocy! - krzyczała tak głośno, że przestraszony złodziej czmychnął. Udało mu się uciec, ale wygląda na to, że długo nie nacieszy się wolnością. Całe zdarzenie zarejestrowała kamera sklepowego monitoringu. Na taśmie widać wyraźnie twarz zbira, więc ustalenie jego tożsamości to tylko kwestia czasu.