Bo najpierw w supermarkecie moja połówka suszyć mi będzie głowę na temat natychmiastowych potrzeb domowych. I zawsze wynajdzie coś, czego nie ma na liście zakupów. I wtedy bal, bo dyskusja na oczach wszystkich. Ja podniosę argument, że kryzys przecież i świadomość tego trzeba mieć. Ona zaś podniesie głos, żebym sytuacji nie przeczerniał, bo tak rząd mówi, a jemu trzeba wierzyć.
Na co ja syknę - bo ludziska wkoło - żeby mi oczu rządem nie mydliła, bo na koncie nam nie rośnie, a i dług się pojawia, więc nie oszukujmy się i oceniajmy realnie. Zresztą tak prezydent nasz mówił, a jemu wierzę.
Na co usłyszę, żebym się tak nie zapierał, bo ona za długo w polityce siedzi, żeby nie wiedzieć, że najważ-niejszym narzędziem do przeciwdziałania kryzysowi jest umiejętność budowania nadziei, jak mówił premier Tusk. Więc ona ma wiarę i nadzieję, że z kryzysu wyjdziemy bez szwanku. Dlatego kupujmy dziś, co mamy kupić jutro... z nadzieją na lepsze jutro.