Iwona Poreda-Łakomska to dziennikarka telewizji NOWA TV, która w styczniu tego roku przeprowadziła prowokacje dziennikarską. Dziennikarka zadzwoniła na policję i podała się za urzędniczkę MSWiA. Poinformowała funkcjonariuszy, że zepsuł się jej samochód i prosi o podwiezienie. Policjanci wykonali prośbę. Poreda-Łakomska ujawniła, że sprawdzała policję czy jest na każdą zachciankę wysoko postawionych urzędników państwowych. Teraz grozi jej sąd.
– Postawiono mi dwa zarzuty. Policja zarzuciła mi wprowadzenie w błąd dyżurnego co do swojej tożsamości i miejsca zatrudnienia oraz wywołanie niepotrzebnej czynności policji – wyjaśnia reporterka. – Bez podszycia się pod wysokiej rangi urzędniczkę prowokacja nie ujawniłaby, jak podatni na wpływ polityków mogą czasami być niektórzy funkcjonariusze – tłumaczy kobieta. Prawnicy również zgadzają się, że pomysł policji jest absurdalny. - Niewątpliwie pokazano, że funkcjonariusze są gotowi postąpić w sposób niestandardowy. No bo chyba nie każdej osobie, której szwankuje silnik, są skłonni udzielać pomocy. Tutaj byli skłonni to zrobić – tłumaczy prof. Ireneusz Kamiński, prawnik z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Helsińska Fundacja Praw Człowieka zapowiada, że będzie interweniować. Iwona Poreda-Łakomska może również liczyć na pomoc środowisk dziennikarskich, które również chcą jej pomóc.
Zobacz: Policja na polityczne zawołanie? Dziennikarska prowokacja