Najprawdopodobniej dzik przypłynął do Gdyni z Półwyspu Helskiego. Prawie pięć godzin trwało wyciąganie go z kanału portowego. Zwierzę przyciągnęła do kei załoga holownika, a następnie podniesiono je z wody dźwigiem. Zmęczone kąpielą stworzenie trafiło do odłowni, a stamtąd zostało wypuszczone do lasu.
- Dziki pływają doskonale. Lubią się przemieszczać drogą wodną, znane są relacje mówiące o tym, że pływają między Trójmiastem a Helem. Marynarze widują je w wodzie nawet w odległości kilku kilometrów od brzegu - opowiada Witold Ciechanowicz, rzecznik Nadleśnictwa Gdańsk.
Nadal nie wiadomo, dlaczego dzik zdecydował się na morską wyprawę. Na pewno nie uciekł do wody przed upałem, bo na Wybrzeżu pogoda jest ostatnio fatalna.
A może po prostu dzika zdradziła samica i postanowił rzucić się z rozpaczy w morską otchłań?