Dwutygodnik wSIECI publikuje nieznane dotąd fragmentu akt smoleńskiego śledztwa. Wynika z nich, że w dniu katastrofy nie funkcjonował system kontroli dostępu do wojskowego lotniska na Okęciu. Co oznacza, że nie były rejestrowane żadne wejścia i wyjścia przez bramki z czytnikami elektronicznymi.
Taką wiedzę przekazał prokuratorom jeden z żołnierzy z 36. pułku. - Serwer, do którego schodzą wszystkie logi z tego systemu
znajduje się w Dowództwie Sił Powietrznych. W dniach 9 do 15 kwietnia 2010 r. został odłączony od systemu serwer mieszący się w DSP. (…) nigdzie w systemie nie tworzyła się historia użytych przepustek - czytamy w zeznaniach.
Dwutygodnik przytacza też protokoły przesłuchań naocznych świadków katastrofy. Niektórzy zeznali, że widzieli, jak prezydencki samolot uderzył w pozycji odwróconej dziobem w ziemię. Inni mówili śledczym o „wybuchu zupełnie jakby zagrzmiało”, po którym „zza budynku blacharni w niebie na wysokości nie więcej niż 15 metrów pojawił się samolot”. Świadek dodał, że „dźwięk silnika wychodzący z samolotu (…) przypomniał dźwięk wysadzanej w powietrze ciężarówki”.
Kolejny z przesłuchiwanych wspominał: „widziałem, jak od samolotu oddzielił się jakiś fragment, wydawało mi się, że od części ogonowej, po czym samolot skrył się we mgle, od razu po tym usłyszałem wybuch, a następnie błysk ognia o wysokości, jak mi się wydawało 10 metrów.” Jeszcze inny relacjonował tak: we mgle „zobaczyłem błysk, w tym czasie dźwięk turbin samolotu znikł i zrobiło się cicho”. Jest też świadek, który twierdzi, że widział, jak samolot uderzył o brzozę, na której stracił kawałek skrzydła.
Nieznane ZEZNANIA ze śledztwa smoleńskiego: DŹWIĘK z silnika jak WYSADZANA W POWIETRZE ciężarówka
2012-12-11
11:56
W sprawie katastrofy z 10 kwietnia polsdcy prokuratorzy przesłuchali już dziesiątki osób: BORowcy, urzędnicy, piloci, rosyjscy kontrolerzy... Tylko niektóre z zeznań ujrząły światło dzienne. A okazuje się, że wiele wypowiedzi zebranych podczas śledztwa może zaskakiwać.