O wyborczych aspiracjach Edmunda Klicha dowiedział się nieoficjalnie tygodnik "Wprost". Przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych (PKBWL) działającej przy ministerstwie infrastruktury, który po katastrofie prezydenckiego Tu-154M został akredytowanym przedstawicielem Polski przy wspólnej komisji rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) i rosyjskiego Ministerstwa Obrony nie zdecydował jeszcze czy na pewno wystartuje w wyborach.
Rozważa jednak kandydowanie do Senatu z Leszna. Nie zamierza jednak wstąpić do żadnej partii, byłby kandydatem niezależnym. - Muszę walczyć o prawdę o Smoleńsku, ale z żadną partią kumać się nie zamierzam - powiedział tygodnikowi.
Klich wyjaśnił, że do kandydowania skłania go wszystko to, co się dzieje wokół katastrofy pod Smoleńskiem. Opóźnienie z publikacją raportu komisji Millera, biała księga PiS. - Czuję, że powinienem walczyć o prawdę o Smoleńsku. Szczególnie po ostatnich wydarzeniach. Pojawia się za dużo manipulacji i bzdur - tłumaczy.
Edmund Klich, były akredytowany przy MAK wystartuje w WYBORACH do SENATU, bo chce walczyć o prawdę o Smoleńsku
Płk Edmund Klich, który przez kilka miesięcy patrzył na ręce rosyjskim ekspertom z Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego rozważa startowanie w nadchodzących wyborach parlamentarnych. Były akredytowany przy MAK chciałby powalczyć o mandat senatora w Lesznie jako kandydat niezależny. Nie chce wstępować do żadnej partii, bo zależy mu przede wszystkim na walce o prawdę o Smoleńsku.