I naprawdę wyglądał, jakby był chory. - Wszystko na nic - wył - bo... Edyta Górniak znów zaśpiewa polski hymn na otwarcie imprezy. A już raz śpiewała. Pamiętacie, na mistrzostwach świata w Korei, w 2002. To była kompromitacja! Pal sześć, że artystyczna. Ale i piłkarska. Bo nasi gracze, wysłuchawszy wycia Edytki i hymnu w tempie marsza żałobnego, sami taką samą żałobę pokazali na boisku... i też wtopa była.
I teraz taki dramat może się powtórzyć. Na nic zabiegi, ambicja i zacięcia Franka Smudy. Na nic jego poszukiwania najlepszych z najlepszych... żeby nasza reprezentacja wreszcie zagrała na miarę oczekiwań rodaków. Wystarczy jedna Edytka i jej minorowy nastrój podczas śpiewania hymnu, by wszystko upadło. Ale może to tylko sen straszny taki... I wszystko na dobre się obróci. A Edytka naród zrozumie i nie zaśpiewa. Edyta, ratuj!