O tym, że jej lewą pierś zaatakował złośliwy nowotwór, dowiedziała się na czwartym roku pedagogiki. - Miałam 22 lata, planowałam życie, bawiłam się, ale w jednej chwili wydoroślałam - opowiada pani Edyta.
Na szczęście trafiła na dobrych lekarzy. Błyskawicznie przeszła chemioterapię, operację usunięcia piersi oraz węzłów chłonnych i rozpoczęła leczenie herceptyną - wychwalanym przez lekarzy lekiem niszczącym wyłącznie rakowe komórki.
Poskutkowało, ale kilka miesięcy po zakończeniu rocznej kuracji padła diagnoza - rak zaatakował kości i 20 proc. płuc. - Usłyszałam, że mam brać herceptynę, bo tylko ona pomoże. Wystąpiłam o refundację, bo lek kosztuje 6 tys. zł miesięcznie, ale dostałam odmowę - mówi pani Edyta.
Przeczytaj koniecznie: Nie daj się oszukać na podwyżce podatku VAT - pazernego SPRZEDAWCĘ można pozwać do sądu lub zgłosić do UOKiK
NFZ twierdzi, że nie miał prawa postąpić inaczej. - Jednym z warunków refundacji tego leku jest brak nawrotów choroby - tłumaczy Wanda Pawłowicz, rzecznik mazowieckiego oddziału NFZ, dziwiąc się, że lekarze nie poinformowali o tym pacjentki.
Dla pani Edyty ważne jest tylko to, że lek pomaga. Na razie dostaje darmowe próbki od firmy farmaceutycznej, nie wie jednak, jak długo jeszcze. - To niesprawiedliwe, że według urzędników w wieku 26 lat nie mam prawa żyć - mówi pani Edyta.
- Na Zachodzie czy nawet w Czechach i na Słowacji te leki są podawane każdemu potrzebującemu bez problemu. Wstyd, że u nas nie - dodaje. I trudno odmówić jej racji. Wstrząsająca historia Edyty Wakulińskiej dziś o godz. 16.40 w "Celowniku" w TVP 1