- Czuję się, jakby ktoś rozdrapywał mi jeszcze niezagojoną ranę. Nie rozumiem, dlaczego tak długo prokuratorom zajęło podjęcie tej decyzji. Apelowaliśmy o ekshumację tuż po tragedii. Wtedy byliśmy na to przygotowani. Teraz przeżywamy ją jeszcze raz - opowiada Jadwiga Gosiewska. Jest zdecydowana przezwyciężyć cierpienie, aby poznać prawdę, czy na pewno pochowała własnego syna.
- Mam wątpliwości, czy to na pewno Przemek. Dlatego chciałam, aby przy sekcji obecny był też niezależny ekspert, zaproszony przez nas z USA - wyznaje.
Do ekshumacji skłoniły prokuratorów wyniki oględzin zwłok przeprowadzonych przez rosyjskich biegłych. Napisali oni m.in., że zmarły miał 175 cm wzrostu, a jego układ kostny był prawidłowy. Tymczasem rodzina byłego wicepremiera twierdzi, że te informacje są nieprawdziwe. Albo więc Rosjanie popełnili błąd w czasie oględzin, albo pomylili ciała.
Ekshumacja Gosiewskiego rozpoczęła się wczoraj około piątej nad ranem i trwała trzy godziny.
Jak relacjonował mecenas Rafał Rogalski, wszytko przebiegało zgodnie z ustalonym planem, a prokuratorzy pojawili się na miejscu w garniturach, krawatach, aby okazać odpowiedni szacunek zmarłemu. Ciało Gosiewskiego zostanie przewiezione do Krakowa, gdzie zostaną przeprowadzone specjalistyczne badania przekrojowe.
Następnie na kolejne ekspertyzy trafi do Katedry Medycyny Sądowej Akademii Medycznej we Wrocławiu. Powtórny pogrzeb Gosiewskiego ma się odbyć w piątek przed południem.
Gosiewski jest drugą po Zbigniewie Wassermannie (+ 61 l.) ofiarą katastrofy prezydenckiego Tu-154 pod Smoleńskiem, której ciało zostało ekshumowane. W najbliższym czasie ma też dojść do ekshumacji ciała byłego prezesa IPN Janusza Kurtyki (+ 50 l.). Jego żona Zuzanna jest jednak przeciwna powtórnym badaniom zwłok męża.