Ziemniaki, jabłka, mąka, kurczak i cukier - oto niektóre ze sprawunków, które kilka dni temu na oczach narodu nabył prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. Wyprawa do sklepu przy ul. Żwirki i Wigury w Warszawie miała być ciosem wymierzonym w rząd Platformy, który zdaniem PiS nie potrafi poradzić sobie z galopującymi cenami żywności.
Przeczytaj koniecznie: Jarosław Kaczyński w spożywczaku walczy z Tuskiem ZDJĘCIA
Dowód? Rachunek na 55 zł. Pokazując go dziennikarzom, prezes PiS stwierdził, że 3,5 roku temu - kiedy on rządził - za te same produkty Polacy płacili dwa razy mniej. Skąd prezes to wie, skoro sam nie był w sklepie od lat. Tak przynajmniej twierdzą właściciele i pracownicy sklepów nieopodal jego domu na warszawskim Żoliborzu. A tych jest naprawdę sporo.
- Nie widzieliśmy tu Jarosława Kaczyńskiego od lat - mówi Joanna Jakubowska (27 l.), która pracuje w sklepie spożywczym Agatka przy ul. Potockiej, zaledwie kilkadziesiąt metrów od domu prezesa PiS.
- Kilka lat temu bywała tu jego mama, ale teraz i jej nie widać - dodaje.
W pobliskim sklepie ze swojskimi wyrobami i zdrową żywnością podobnie. Nie widziano go nawet w piekarni. - Nie bywa u nas - mówią zgodnie pracujące tam ekspedientki.
Ciekawe więc, skąd prezes PiS bierze żywność, bo kupiony kilogram kurczaka, dwa kilo cukru i ziemniaki raczej na długo mu nie wystarczą.