Zabieg przynosi poprawę stanu pacjenta w około 60 proc. przypadków. Metoda elektrycznej stymulacji rdzenia kręgowego i mózgu ma zastosowanie w wielu chorobach, jednak w przypadku śpiączki daje szansę chorym, którym nic wcześniej nie mogło pomóc - powiedział PAP prof. Wojciech Maksymowicz - neurochirurg, który wraz z prof. Isao Moritą ma przeprowadzić cztery zabiegi w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Olsztynie. Sam stymulator umieszczany jest na tułowiu, co ułatwia jego obsługę, zaś wprowadzone do kanału kręgowego elektrody - nad oponą twardą rdzenia.
Oprócz 22-letniej obecnie Oli Janczarskiej, od 16 lat pozostającej w stanie minimalnej świadomości, wśród kandydatów do wszczepienia stymulatora jest młody mężczyzna, który dwa lata temu doznał niedokrwienia mózgu, pacjentka po doznanym przed rokiem urazie głowy oraz pacjentka pozostająca w stanie ograniczonej świadomości od dwóch lat. Wszyscy mają być wkrótce operowani - jeśli nie zdarzy się coś nieprzewidzianego, na przykład uniemożliwiająca zabieg infekcja.
Efekt zabiegu nie jest natychmiastowy. Jak wykazały badania prowadzone metodą funkcjonalnego rezonansu magnetycznego, w pobudzanej codzienną elektrostymulacją tkance nerwowej poprawia się przepływ krwi, co sprzyja procesom naprawczym. Nie ma natomiast dowodów, że stymulacja przyczynia się do powstawania nowych komórek nerwowych. Z czasem część pacjentów może nawiązać kontakt z otoczeniem - wyjaśnił prof. Maksymowicz.
Zobacz także: MASAKRA! 16-letnia dziewczyna ukryła zwłoki swojego dziecka w szafie! Znalazła je jej matka!