Ewelina była spokojną dziewczynką, która cały swój czas dzieliła między naukę i pomoc w rodzinnym gospodarstwie w Lepnie. Zawsze punktualnie wracała ze szkoły. Fatalnego dnia szła do domu polną drogą.
Bogdan H. pracował na pobliskim polu. Wypatrzył ją z daleka. Upewnił się, że nikt go nie widzi. Chwycił kołek, zaczął biec przez pole. Jednym ciosem powalił Ewelinkę na ziemię. Zaciągnął ją w las. Związał sznurkiem ręce. Kiedy bezbronna dziewczynka zaczęła płakać, zatkał usta jej własnymi majtkami...
Zboczeniec długo i na wiele sposobów zaspokajał swoją ohydną chuć. Później założył zakrwawionej nastolatce pętlę ze sznurka na szyję. Zacisnął ją mocno. Nawet tego nie było mu dosyć! Bydlak jeszcze raz chwycił za kołek, gwałcił nim martwe już ciało. Na koniec skakał wokół dziewczyny i wbijał w nią gałąź.
Martwą Ewelinkę znalazł po kilku godzinach własny ojciec, który zaniepokojony nieobecnością córki zaczął jej szukać... Policja wytypowała sprawcę i zatrzymała... Bronisława G. (64 l.).
Prawdziwy morderca przez cztery miesiące cieszył się wolnością. Był tak pewny siebie, że pochwalił się po pijaku, że wie, co to jest ostry seks z nastolatką. Kompan od kieliszka powiedział o tym policji. W śledztwie Bogdan H. przyznał się, że zabił Ewelinę.
- On powinien wisieć! Chcę spojrzeć w oczy tego bydlaka - mówiła wczoraj, wchodząc na salę rozpraw matka Ewelinki Grażyna Masalska (43 l.). Prokurator żąda dożywocia. To najwyższa kara w polskim prawie...