Wyścig Formuły 1 to to nie był, ale Maciej G. nie mógł znieść myśli, że przegrał rywalizację. Ruszył w pościg za kierowcą mazdy, by mu pokazać, że z kierowcami toyoty się nie zadziera.
Zobacz VIDEO: Pędził środkiem ulicy 220 km/h
Do niebezpiecznego starcia między kierowcami doszło wczoraj wieczorem pod Elblągiem. 30-latek wyprzedził terenówkę, ale nie zdążył odjechać daleko, gdy zobaczył w tylnym lusterku migające światła. 20-latek z land cruisera przez kilkaset metrów jazdy siedział mazdzie na zderzaku. W końcu zajechał drogę tak, że kierowca mazdy musiał zatrzymać się na poboczu.
Jeśli 30-latek myślał, że czeka go ostra wymiana zdań z Maciejem G., to grubo się mylił. Młodszy kierowca nie zamierzał strzępić sobie języka i od razu przeszedł do czynów. Wyciągnął z samochodu maczetę i zaczął odgrażać się rywalowi.
Śmiertelnie przerażony gdańszczanin nie czekał aż poleje się krew. Zatrzasnął się przed furiatem z aucie i zadzwonił na policję. Awanturnik dobrze wiedział, co się święci. Szybko odkręcił tablicę rejestracyjną i odjechał z piskiem opon.
Szczęście opuściło Macieja G., bo już na następnym łuku drogi wpadł w zasadzkę funkcjonariuszy drogówki. 20-latek nie stawiał oporu. Posłusznie oddał maczetę oraz nóż myśliwski i dał się przewieźć na komendę.
Za grożenie kierowcy niebezpiecznym narzędziem może spędzić za kratkami nawet 2 lata.