Wszystkie ciała zostały odkopane w ciągu paru godzin od chwili wypadku, ale policjanci i śledczy przeprowadzający oględziny w środę wieczorem musieli opuścić gruzowisko, bo naruszona konstrukcja mogła w każdej chwili zagrozić ich życiu.
W środę około godziny 13.00 czterech robotników przeprowadzało prace rozbiórkowe wewnątrz komina nr 3. Stali na platformie wiszącej na wysokości 200 metrów. Platforma się zerwała, robotnicy zginęli na miejscu.
Strażacy schodzą w dół komina
Po godz. 16.00 w rozmowie z redakcją TVN24 asp. sztab. Waldemar Krakowiak powiedział, strażacy sukcesywnie opuszczają się na linach w dół komina. "Wszystko idzie zgodnie z planem, dlatego prawdopodobnie śmigłowiec, który czeka na lądowisku zostanie odesłany" - mówił.
Zobacz: Kozienice. Robotnicy zginęli w kominie elektrowni. Runęli 200 m w dół! Wciąż nie wydobyto ciał!
Dopiero po zejściu strażaków na dół i uzyskaniu od nich opinii, sztab podejmie decyzje co do dalszych działań i możliwości zabrania ciał pracowników. Strażacy powoli opuszczając się na dół komina filmują jego wnętrze. Pozwoli to na ocenę skali zniszczeń i odpowiednie podjęcie działań mających na celu wydobycie zwłok.