Emerytka Maria Mironiuk (78 l.), Białystok (woj. podlaskie), jest przerażona kolejną zmianą cen w aptekach. - Kolejna podwyżka cen leków? Przecież niedawno była! - denerwuje się całkiem słusznie.
Pani Maria na leki wydaje majątek. Kobieta jest po udarze mózgu, ma rozrusznik serca, cierpi na cukrzycę i ma kłopoty z tarczycą. - W moim wieku trudno być zdrowym, ale to aż za dużo na jedną osobę. Na przeżycie mam 1200 zł emerytury, i to łącznie z zasiłkiem pielęgnacyjnym. Aby w miarę normalnie funkcjonować, na lekarstwa muszę wydać od 200 do 250 zł miesięcznie. Dlatego dla mnie każda podwyżka cen to ogromne obciążenie, zwłaszcza że drożeją nie tylko leki - zaznacza. 78-latka całe życie uczciwie przepracowała w fabryce włókienniczej. - A jak nasze państwo mi podziękowało za lata ciężkiej pracy? Niską emeryturą i ciągłymi podwyżkami. Kiedy umrę, pięknie za to wszystko podziękuję temu rządowi i każdej nocy będę straszyć premiera Tuska - mówi z przekąsem pani Maria.