Nie ma się co dziwić, że najstarsi Polacy domagają się większej podwyżki. Zaplanowana na ten rok waloryzacja kwotowa podniesie ich świadczenia o 71 zł, czyli zaledwie 57 zł na rękę, co na pewno nie wynagrodzi szalonego tempa wzrostu cen. Rodzi się też podejrzenie, że przy okazji zastosowania nowej metody rząd chciał na nich oszczędzić. - Z naszych szacunków wynika, że jeśli rząd chciałby przeznaczyć na waloryzację kwotową taką samą pulę jak na procentową, to podwyżka powinna wynieść ok. 84 zł - twierdzi Jan Guz (55 l.), przewodniczący OPZZ.
Jadwiga Bernacka (65 l.) z Warszawy:
- My, emeryci, jesteśmy postawieni w sytuacji krytycznej. Przy waloryzacji 71 złotych to ja tylko stracę. Nam, emerytom, należy się więcej.
Irena Oleszkiewicz (76 l.) z Koszalina:
- Mam bardzo niską emeryturę. Każde 10 złotych to dla mnie bardzo poważna kwota. Niech politycy zostawią w spokoju starszych ludzi i gdzie indziej szukają oszczędności.
Mikołaj Abramowicz (77 l.) z Białegostoku:
- Politycy znów robią z emerytów pośmiewisko. Miało być pięknie i sprawiedliwie, a wyszło jak zawsze - znów nas zrobiono w konia. To oburzające.
Stanisław Lenarczyk (79 l.) z Koszalina:
- Szukanie oszczędności na ludziach, którzy przepracowali dla kraju po kilkadziesiąt lat, to skandal. Może to nie jest duża kwota, ale czasem emeryt musi za 10 złotych przeżyć kilka dni.
Jerzy Lachowski (75 l.) z Koszalina:
- Wstyd mi jest za tych, którzy tak to wyliczyli. Wszystko drożeje, ledwo wystarcza na życie. Starzy ludzie widać nie są już nikomu potrzebni, dla rządzących jesteśmy tylko kłopotem.
Jan Radecki (72 l.) z Warszawy:
- Moim zdaniem ta waloryzacja jest tylko na otarcie łez po tych wszystkich podwyż- kach. Na wszystko zaczyna brakować emerytom. Państwo powinno pomagać emerytom.
Paweł Krupicz (70 l.) z Białegostoku:
- Rząd jak zwykle chce coś ugrać kosztem emerytów. Politycy obiecują, z wielką pompą ogłaszają swoje pomysły w mediach, a później i tak okazuje się, że to wszystko jedno wielkie oszukaństwo.
Kazimiera Kraszewska (85 l.) z Białegostoku:
- Naprawdę cięż- ko to zrozumieć, dlaczego politycy tak źle traktują emerytów. Przepracowałam 40 lat uczciwie w służbie zdrowia, a teraz ciągle czuję się oszukiwana przez rządzących.
Ryszard Kowalec (78 l.) z Warszawy:
- Państwo zamiast pomagać emerytom, to na nich oszczędza i zabiera nam to, co się należy. A ci najbardziej biedni na tej waloryzacji tylko tracą, a niestety co roku jest tak samo.
Lucyna Nawrocka (76 l.) z Białegostoku:
- Jest mi przykro z tego powodu, jak politycy odnoszą się do emerytów. Przecież oni mają tyle pieniędzy, że nie muszą sięgać do naszych kieszeni. Człowiek nieraz zaklnie, gdy musi przeżyć za emeryturę.
Zofia Burkacka (64 l.) z Warszawy:
- Nie powinno być tak, że państwo oszczędza na emerytach. Ja mam 1300 złotych emerytury i te 71 złotych brutto mi nic nie daje przy tych podwyżkach cen.
Halina Paszkiewicz (64 l.) z Koszalina:
- Bardzo brzydko ze strony rządzących. Niech obniżą swoje pensje. Niejeden emeryt by nie przeżył, gdyby nie pomoc rodziny. Oszczędności można robić, ale na pewno nie na emerytach.