Zgodnie z planami rządu w marcu przyszłego roku wszyscy emeryci i renciści pobierający świadczenia do około 3 tys. zł brutto mają otrzymać po 36 zł podwyżki miesięcznie. Reszta osób ma dostać podwyżkę procentową. Ta decyzja o zmianie sposobu waloryzacji podyktowana jest niską inflacją, która sprawiłaby, że wysokość większości emerytur w przyszłym roku nie zwiększyłaby się, dalej spychając staruszków w biedę. Taki stan rzeczy nie przeszkadza bogaczom zrzeszonym w organizacjach przedsiębiorców, którzy na piątkowym spotkaniu Komisji Trójstronnej sprzeciwili się zmianom w sposobie wyliczania podwyżki.
- Konfederacja Lewiatan postulowała, ażeby wskaźnik wzrostu emerytur i rent został ukształtowany na poziomie inflacji w gospodarstwach emeryckich i 20 proc. realnego wzrostu przeciętnego wynagrodzenia w roku poprzednim. Podkreśliła, iż przy obecnym deficycie systemu emerytalno-rentowego naszego państwa nie stać na więcej - brzmi ich oficjalny komunikat. - W mojej ocenie zmiana sposobu waloryzacji to decyzja podyktowana wyłącznie względami politycznymi. Jeśli bowiem spojrzeć na liczbę osób żyjących w ubóstwie, to pod tym względem największa ich liczba występuje wśród rodzin wielodzietnych, a nie emerytów - przekonuje Jeremi Mordasewicz z Lewiatana.
36 zł Taką minimalną miesięczną podwyżkę obiecał najbiedniejszym emerytom premier Donald Tusk (57 l.) podczas swojego wystąpienia w Sejmie. Pracodawcom się to jednak nie podoba
Zobacz też: Co za pomysł! Chcą leczyć emerytów przez internet!
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail