To już druga bulwersująca sprawa dotycząca wydatków Zakładu Ubezpieczeń Społecznych opisywanych przez "Super Express". Wczoraj informowaliśmy o egzotycznych wyjazdach zarządu ZUS, które kosztowały podatników blisko 400 tys. zł.
Od stycznia 2010 r. do końca października 2011 r. członkowie zarządu ZUS z szefem Zbigniewem Derdziukiem (49 l.) na czele wyjeżdżali za granicę aż czterdziestokrotnie, m.in. do Libanu, Jordanii, Malezji, RPA czy Argentyny. Teraz okazuje się, że ZUS nie szczędził grosza również na zagraniczne szkolenia szefów Zakładu.
Jak podliczyliśmy, wyjazdy członka zarządu, szefa departamentu kontrolingu, naczelnego lekarza ZUS, szefa gabinetu prezesa i dyrektora współpracy międzynarodowej kosztowały 157 tys. zł.
Najhojniej z tego grona została obdarowana Mirosława Boryczka, która w zarządzie ZUS odpowiada za sprawy finansowe. Jej ponadtrzytygodniowe szkolenie z finansów i zarządzania, którego organizatorem była podyplomowa szkoła dla menedżerów w Barcelonie (IESE), kosztowało 17 670 euro (78 278 zł). Pani Boryczka łaskawie z własnej kieszeni pokryła aż 5 proc. kosztów programu.
Zapytaliśmy ZUS: jakie było uzasadnienie merytoryczne i finansowe tak gigantycznych wydatków na szkolenia? Do wczoraj ZUS jednak nam nie odpowiedział. Ze wstydu?