Władze Kargowej (woj. lubuskie) zarzuciły panu Emilowi, że filmując strażników ustawiających radary w krzakach, narusza ich dobra i zażądały od niego 10 tysięcy zł odszkodowania oraz przeprosin. Sąd w Zielonej Górze uznał jednak, że to filmowiec amator ma rację. I wolno mu nagrywać strażników podczas pracy. Zwłaszcza gdy robotę fuszerują.
>>> Strażniczka pozwała pana Emila, bo sprawdzał jak pracuje
- Filmowanie, komentowanie działań straży miejskiej, krytyka tych działań nie może być uznana za działanie bezprawne. Pan, jako obywatel Rzeczypospolitej Polskiej, ma do tego pełne prawo - uzasadnił orzeczenie sądu sędzia Zbigniew Sikora.
Pan Emil cieszy się z wyroku i zapowiada dalszą walkę z łupiącymi kierowców strażnikami oraz ich pracodawcami z lokalnych samorządów.
- Nie zrezygnuję z walki z radarowymi nieprawidłowościami. Odpowiednio stosowane radary mają wpływać na bezpieczeństwo na drodze, a nie wyłącznie nabijać kabzę gminom - mówi mężczyzna. Żałuje tylko, że gminne władze walczą z nim, zamiast przyglądać się działaniom swoich urzędników. Pan Emil ma już za sobą 13 procesów wytoczonych przez lokalne samorządy oraz strażników miejskich. Wszystkie wygrał. - Za każdym razem koszty sądowe pokrywają jednak gminy lub Skarb Państwa, a więc faktycznie my, podatnicy - rozkłada ręce.