Zwierzę przybyło nocą, w klimatyzowanym kontenerze zamocowanym na lawecie olbrzymiej ciężarówki. Rano miała dołączyć do Leona (8 l.), Buby (11 l.) i Fredzi (11 l.). Nie od razu wszystko poszło zgodnie z planem. Najpierw samochód o niskim podwoziu utknął w bramie zoo, potem zestresowane zwierzę długo nie chciało opuścić kontenera, ale w końcu... udało się! Pracownikom zoo udało się wywabić Ernę za pomocą smakołyków. Zasiliła rozbrykaną gromadkę naszych słoni afrykańskich. Jej zadaniem będzie nieco utemperować młodzików. Naprawdę ogromna słonica przybyła tu z Safari Parku Beekse Bergen w Holandii. Urodziła się 24 lata temu w środowisku naturalnym, w Zimbabwe. Dorodna Erna waży, bagatela, 4,2 tony i mierzy 2 metry i 70 cm. Jest niemal dwukrotnie większa niż samice mieszkające do tej pory w zoo.
Dyrekcja zoo miała obiekcje przed przyjęciem zwierzęcia, bo Erna - choć bardzo łagodna i inteligentna - zabiła niechcący człowieka. Pięć lat temu wieloletni opiekun zwierzęcia poślizgnął się i upadł. Słonica nie zauważyła go i wycofując się, stanęła na ciele mężczyzny. Ranny Perry Haans (36 l.) zmarł w szpitalu.