Aż dziw bierze, że ten niechlujnie ubrany męż-czyzna skryty za budką z alkoholami w latach 70. próbował złamać legendę Solidarności. "SE" jako pierwszy publikuje zdjęcia funkcjonariusza SB, który według autorów głośnej książki o przeszłości Wałęsy miał... nie żyć.
Graczyka odnaleźli kilkanaście dni temu prokuratorzy pionu śledczego IPN. Według Sławomira Cenckiewicza (37 l.) i Piotra Gontarczyka (38 l.), autorów książki "SB a Lech Wałęsa - przyczynek do biografii", funkcjonariusz nie żyje od kilku lat. To on ich zdaniem zwerbował Wałęsę do współpracy. W odpowiedzi były prezydent mówił: - Graczyk tylko potwierdził, że nie byłem tajnym współpracownikiem SB". Jak teraz żyje były esbek? Mieszka w bloku, w gdańskiej dzielnicy Stogi. Rzadko wychodzi z domu. Ale gdy tylko pod jego domem znalazł się listonosz, esbek od razu zjawił się przy bramie. Okazało się, że listonosz przywiózł Graczykowi emeryturę. Ile? Możemy się domyślać, że była to kwota rzędu 2-3 tys. zł. Ale to już ostatnia taka emerytura Graczyka. Od nowego roku mają wejść przepisy, które zmniejszą jego uposażenie do góra 700 złotych. Esbek postanowił widocznie uczcić dzień odebrania emerytury i wybrał się do sklepu. Kupił piwo, które wypił "na hejnał", ukrywając się za rogiem. W drodze do domu przystawał co chwilę, nieufnie się rozglądał. Widać było, że stare nawyki ma nadal we krwi. - Przypadek Graczyka jest banalny. Przycupnął w Gdańsku, żeby nie być rozpoznawalnym. Zależało mu na tym, żeby być anonimowym. Było tak do dzisiaj - mówi poseł Kazimierz Kutz (79 l., PO).