EURO czy euro?

2009-02-26 8:00

- Ech, żal mi Rostowskiego, ministra. Bo go rząd i Drzewiecki minister w bambuko zrobili - nadawał mi szwagier, tyle że tego bambuka nie pojmowałem.

- A co tu rozumieć - burknął szwagier. - Charakter pijaru i reklamy trzeba znać oraz koszty ich także. A Rostowski - finansów minister drobne liczyć umie. Ciągle mu się myliły wyliczenia, czy może szybko zamienić złotówkę na euro, czy nie. A premier na rekomendację czekał. Więc jak tylko zobaczył, że Drzewiecki też ma problem z EURO, tym w 2012 roku, to pomyślał, żeby jedną kampanię promocyjną zrobić.

- Więc krzyknął do premiera: My też chcemy euro 2012! Przy tym się ludziom trochę wody z mózgu zrobi, bo nie wszyscy będą rozróżniać czy o piłkarskie EURO 2012 chodzi, czy walutowe euro 2012.

- Ale wczoraj prezydent Kaczyński dał do zrozumienia, że wspólnych piłkarskich i walutowych EURO-euro nie chce. I premier wstępnie się zgodził i walutowe euro na 2014 przesunął. A o ile wiem Drzewiecki i Europa na piłkarskie EURO 2014 zgodzić się nie chcą. I stąd znów straty Rostowskiego.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki