"Super Express": - Jak pan ocenia mediacje pokojowe prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego między Gruzją i Rosją? Czy nie powinien on bardziej zdecydowanie rozmawiać z Miedwiediewem? Na początku twierdził nawet, że Rosjanie mieli pełne prawo bronić mniejszości rosyjskiej na terytorium Osetii Południowej...
Guy Sorman: - Zachowanie Sarkozy'ego jest odbiciem tego, że Europa niestety wciąż nie ma wypracowanej spójnej strategii wobec Rosji. Nie może się zdecydować, czy Rosja jest przyjacielem, czy może wrogiem. Stany Zjednoczone zresztą też nie mają takiej strategii. Co więcej, od kiedy Miedwiediew został prezydentem Federacji Rosyjskiej, porozumienie między Wschodem a Zachodem stało się jeszcze trudniejsze. Dlatego, że nie wiedzieliśmy o nim nic, wydawało nam się, że jest liberałem. Druga sprawa: Europa nie wie, jaką strategię ma Rosja wobec byłych republik radzieckich zamieszkałych przez mniejszość rosyjską. A mamy przecież do czynienia aż z 25 mln ludzi, którzy często mają rosyjski paszport. Na przykład wielu Rosjan zamieszkujących Osetię Południową ma podwójne obywatelstwo i dwa paszporty: rosyjski i gruziński. To dokładnie ten sam problem, jaki mieliśmy z zachowaniem Hitlera w latach 30. w Gdańsku czy w Czechosłowacji.
- Ale dziś mamy do czynienia z zupełnie innym światem. Istnieje szereg organizacji międzynarodowych, Unia Europejska.
- Tak, tylko że Rosja przyjęła rolę obrońcy tych ludzi. I z tej perspektywy miała pełne prawo do interwencji w Gruzji. Wkrótce może się okazać, że to samo może zrobić na Litwie, w Afganistanie, Kazachstanie, wszędzie, gdzie mieszkają Rosjanie. Ten problem nigdy nie został poddany otwartej dyskusji między Rosją a Europą. I z tego właśnie powodu Rosja może robić, co chce.
- Kwestia mniejszości rosyjskiej w Gruzji to jedno. Ale wydaje się, że sprawa dotyczy przede wszystkim surowców energetycznych, a więc bezpieczeństwa energetycznego Europy.
- Oczywiście mamy problem rurociągów, tarczy antyrakietowej, a także problem NATO. Doskonale wiemy, jakie stanowisko w tych kwestiach zajmuje Rosja. Można jednak powiedzieć, że to nie Europa jest ekonomicznie uzależniona od Rosji, ale Rosja od Europy, dlatego że jesteśmy ich jedynym odbiorcą i zależą od naszych pieniędzy. Ale - powtarzam - Europa nie będzie miała dobrych relacji z Rosją do czasu, gdy nie rozwiążemy problemu rosyjskich mniejszości narodowych. Inaczej będą one nadal wymówką dla Rosji, aby interweniować w sąsiednich krajach.
- Czy w rozmowach z Rosją skuteczniejsza była łagodna postawa Sarkozy'ego, czy raczej twarde stanowisko Lecha Kaczyńskiego i przywódców czterech państw Europy Środkowo-Wschodniej? Niektórzy komentatorzy zwrócili uwagę, że obie misje były ze sobą uzgodnione i wynikały ze wspólnej strategii. Twardy Kaczyński pomógł miękkiemu Sarkozy'emu...
- Nie sądzę, by między Kaczyńskim i Sarkozym istniał z góry ustalony podział na dobrego i złego glinę. Obie strony wykazały wręcz niezwykły brak współpracy i porozumienia. To wielki błąd, ponieważ Rosja może to odczytać jako niezdolność Europejczyków do wypracowania wspólnego stanowiska. Podziały w Europie to młyn na wodę Rosji. Po inwazji na Gruzję powinniśmy zmusić organizacje europejskie do wypracowania wspólnej polityki wobec Rosji, biorąc pod uwagę wszystkie kwestie sporne, ropę, gaz, tarczę antyrakietową, mniejszości narodowe. By zrozumieć Rosję, powinniśmy choć przez moment spojrzeć na świat jej oczyma.
- Ale wcześniej mieliśmy np. do czynienia z interwencją rosyjską w Czeczenii...
- Nie próbuję rozgrzeszać Rosji. Chcę tylko powiedzieć, że rosyjska percepcja świata jest zgoła inna niż zachodnia. Przy okazji konfliktu w Gruzji mogliśmy zauważyć, że Rosja czuje się otoczona przez siły NATO i sądzi, że obce rządy łamią prawo mniejszości rosyjskich.
- Czy ta wojna może szerzej otworzyć Gruzji drzwi do struktur NATO?
- Nie sądzę. Gruzja będzie mogła przystąpić do NATO tylko wtedy, gdy będziemy mieli globalną dyskusję z udziałem Rosji dotyczącą roli Paktu i relacji między NATO i Rosją.
Guy Sorman
Francuski pisarz, filozof i publicysta polityczny. Współpracuje z dziennikami "Le Figaro" i "Wall Street Journal". Ma 64 lata