W sobotni wieczór Jacek Kurski pojechał do Elbląga na spotkanie z sympatykami Solidarnej Polski. Zgromadzona w Młodzieżowym Domu Kultury publiczność nie miała pojęcia, że ma do czynienia z piratem drogowym, który za kierownicą niemal co chwilę stwarza zagrożenie.
Po spotkaniu Kurski wsiadł do swojego bmw X5 i ruszył do Gdańska. Tuż po wyjeździe z parkingu złamał przepisy ruchu drogowego i skręcił w lewo pomimo zakazu. Grozi za to 5 punktów karnych i od 200 do 500 złotych mandatu.
Następnie przez dwa skrzyżowania przejechał na czerwonym świetle. Za każdy taki nieodpowiedzialny manewr Kurskiemu należy się po 6 pkt i od 300 do 500 zł kary. Chwilę później polityk przejechał przez podwójną ciągłą, co kosztuje 200 zł i 5 pkt. Z kolei przy wyjeździe ze stacji benzynowej Kurski jechał pod prąd. W tym wypadku kara wynosi od 20 do 500 zł mandatu i 5 pkt.
To daje w sumie 27 punktów karnych i minimum 1000 złotych grzywny. Za to Kurski powinien od razu stracić prawo jazdy, ale to nie koniec pirackich popisów europosła. Tuż po wyjeździe z Elbląga na krajowej 7 Kurski wcisnął gaz do dechy i jechał ponad 130 km na godzinę. Wtedy zatrzymali go funkcjonariusze z Nowego Dworu Gdańskiego.
- Został ukarany za dwa wykroczenia. Nie dostosował się do znaku P4, czyli przekroczył linię podwójną ciągłą oraz złamał zakaz wyprzedzania. Policjanci wręczyli mu mandat w wysokości 300 zł. Otrzymał także 10 punktów karnych - tłumaczy asp. Sebastian Białachowski z Komendy Powiatowej w Nowym Dworze Gdańskim.
- Jeśli okaże się, że Kurski przekroczył już liczbę 24 punktów, to Komenda Wojewódzka Policji w Gdańsku nakaże mu zwrot prawa jazdy i wyśle go na badania psychologiczne - dodaje policjant. Chcieliśmy zapytać europosła, czy nie jest mu wstyd z powodu łamania przepisów. Niestety, był dla nas wczoraj nieuchwytny.