W rozmowie z "Faktem" Marek Migalski zdobył się na odważne stwierdzenie. - 30 tysięcy złotych to za dużo jak na pracę w Parlamencie Europejskim - przyznał szczerze.
Jego zdaniem, nie powinno być tak, że polski europoseł zarabia dwa razy więcej niż polski prezydent. - To kompletna dysproporcja, jeśli chodzi o ciążącą na głowie państwa i na europośle odpowiedzialność - powiedział Migalski. - Mam wrażenie, że w Brukseli mami się nas tymi pieniędzmi, by nikt się nie zorientował, że nie mamy na nic wpływu - dodał.
Patrz też: Donald Tusk dla Super Expressu: POMOŻEMY wyjść Europie z KRYZYSU
Jak ciężko pracują europosłowie? "Fakt" przypomina, że posiedzenia Parlamentu Europejskiego odbywają się raz lub dwa razy w miesiącu. Do tego są trzy dni posiedzeń komisji. "A poza tym nie ma zbyt wielu zajęć" - czytamy.
Za taką pracę na konta europosłów wpływa co miesiąc ok. 31 tysięcy złotych. Do tego dochodzi ok. 18,2 tys. zł diety pobytowej. Za przeloty czy dojazdy europosła do Brukseli również płaci europarlament.
Z takiej pensji Migalski - jak czytamy w "Fakcie" - w ciągu roku odłożył kilkaset tysięcy złotych i kupił nowego lexusa.
"Fakt" przypomina, że w tym roku europosłowie znów dostali podwyżkę - ok. 1177 złotych miesięcznie.