Chociaż na nagraniach z czarnych skrzynek z kabiny pilotów Tu-154M Rosjanie rozpoznali głos gen. Andrzeja Błasika, to wdowa po zmarłym dowódcy sił powietrznych w wywiadzie dla TVP Info przyznała, że do tej pory nie została poproszona o identyfikację głosu męża.
Rodzina generała od publikacji kontrowersyjnego raportu MAK, w którym eksperci Komitetu Tatiany Anodiny zarzucili dowódcy wywieranie presji na załogę i spożywanie alkoholu, broni dobrego imienia zmarłego. Wdowa zaraz po ujawnieniu dokumentu stwierdziła, że mąż nie mógł pić, bo miał przyjąć komunię świętą.
Patrz też: Ojciec generała Błasika: Rosjanie kłamią w sprawie mojego syna. On miał generalski honor!
Teraz Ewa Błasik ujawnia przebieg zdarzeń jeszcze przed startem prezydenckiego samolotu. Zaprzecza, że generał pokłócił się z dowódcą tupolewa, co miała zarejestrować kamera przemysłowa na lotnisku Okęcie.
- Doradca prezydenta Andrzej Klarkowski świadczy i na pewno będzie w prokuraturze również zeznawał, że był świadkiem kiedy mój mąż przed startem tego samolotu, czekając na pana prezydenta rozmawiał ze śp. ministrem Mariuszem Handzlikiem. Rozmawiali ogólnie na temat Sił Powietrznych. A pan kapitan Protasiuk z zadowoloną, pogodną miną stał obok – wyjaśnia.
Zarzuca też akredytowanemu przy MAK pułkownikowi Edmundowi Klichowi, że stał po stronie Rosjan. - Przecież on reprezentował tam nasz kraj, właściwe nasz rząd. Wiem, że wtórował Rosjanom w założonej przez nich wersji. Od razu, od pierwszych dni – żali się w TVP Info.