Ewa Kopacz, która była gościem sobotniego "Dzień Dobry TVN" zwierzała się ze swoich największych sekretów. Szczerze wyznała, że w dniu wyboru na marszałka Sejmu czuła ogromny stres.
- Miałam za ciasne buty, nogi mi się trzęsły, Pomyśłam sobie, jeśli nie daj Panie Boże teraz się tu przewrócę, byłoby to nieszczęście, o którym będą mówić przez wiele lat - przyznała.
- Moje dziecko, które wtedy siedziało na galerii, to największy mój sukces w życiu. Córka dodawała mi odwagi - dodała.
Marszałek oprowadziła ekipę programu po swoim gabinecie w Sejmie. - Gabinet to moje królewstwo, kończę prace gdy mam porządek na biurku, to wynika też z mojej pracy lekarskiej - opowiadała.
Ewa Kopacz zdradziła, że w miejscu pracy stara się nie gromadzić rzeczy osobistych. - Jedyne zdjęcie to zdjęcie mojej córki w pokoju poselskim, w którym mieszkam już 11 lat - wyjaśniła.
Co o Ewie Kopacz mówią jej najbliżsi współpracownicy?
- Pani marszałek jest pracoholiczką - powiedziała sekretarka marszałek Sejmu, Barbara Pieńkos. - Jeździ na rolkach, co wymogła na niej córka. Jeździ też na rowerze - dodała doradca Kopacz, Iwona Sulik.
- W pracy znalazłam rekompensatę za nieudane życie osobiste. Moja przygoda z polityką trwa już 13 lat. W soboty i niedziele kiedy nie pracuję w Sejmie pracuję jako poseł. Staram się znaleźć czas na relaks, bo inaczej bym oszalała - zastrzegła Ewa Kopacz.
- Z pełną pokorą przyjmuje opinie wyborców w sondażach, ale to mnie nie zniechęca. Jedyny wniosek to pracować i nadrabiać. Jeżeli ludzie mnie znają, to wiedzą, że woda sodowa nie uderzyła mi do głowy. Pomagam pacjentom tak jak kiedyś. Polityka mi nie zaszkodziła - dodała.