To miało być spokojne przedwyborcze spotkanie premier Ewy Kopacz z przedsiębiorcami w Pasłęku (woj. warmińsko-mazurskie). Jednak wraz z jej wejściem na salę przerodziło się w festiwal okrzyków rzucanych pod adresem szefowej rządu przez jedną z kobiet. - Hańba! Smoleńsk, pamiętamy! - krzyczała jedna z uczestniczek spotkania.
Po chwili głos zabrała jednak Ewa Kopacz, tonując napiętą atmosferę na sali i przypominając swoją wizytę w Moskwie sprzed czterech lat. - Myślę, że na tej sali nie ma ani jednej osoby, która by zapomniała o tej wielkiej narodowej tragedii. W przeciwieństwie do tych, którzy tylko pamiętali, ja tam pracowałam. Przez kilka dni, dzień i noc - przypomniała.
Zobacz też: Ewa Kopacz zwichnęła nogę! Premier bawiła się z WNUCZKIEM [ZDJĘCIA]
Chcę zamknąć ten temat
- To, że przekazałam opinii publicznej, że przekopano na metr ziemię, wynikało z tego, że każdego dnia przywożono worki ze szczątkami. Worki, które były pobrudzone i ziemią, i paliwem - wyjaśniała. - Chcę zamknąć ten temat, bo to dla mnie wyjątkowo przykry moment - zaznaczyła.
Eksperci nie mają złudzeń, że doskonała reakcja premier to zasługa tego, że była lekarzem i nie brakowało jej kontaktów z ludźmi. - Tylko pogratulować. Ewa Kopacz zachowała zimną krew i nie dała się sprowokować. Mówiąc o kwestii smoleńskiej, nie dała się ponieść emocjom, co pokazuje, że nie jest wyobcowana w kontaktach z ludźmi. To zasługa tego, że była lekarzem. To, czego premier musi się jeszcze nauczyć, to obcowania np. z zachodnimi przywódcami, jak Angela Merkel - komentuje nam prof. Rafał Chwedoruk, politolog z UW.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail