Ewa Tylman była 26-letnią dziewczyną, pochodzącą z Konina. Krótko przed swoim zaginięciem przeprowadziła się do Poznania, gdzie 22 listopada 2015 roku wybrała się ze znajomymi na imprezę pracowniczą do baru Mixtura, znajdującego się przy ulicy Wrocławskiej. Kamery monitoringu zarejestrowały jej ostatnie chwile, gdy w towarzystwie Adama Z. wracała z imprezy ulicą Podgórną w kierunku mostu św. Rocha. Tam ślad się po niej urwał. Z zeznań jej kolegi wynikało, że dziewczyna wpadła do rzeki Warty. Do akcji poszukiwawczej, która trwała 8 miesięcy, włączyli się detektyw Krzysztof Rutkowski oraz Grupa Specjalna Płetwonurków RP. Przez cały ten czas pilnie przeczesywali rzekę. Znaleźli kilka innych ciał, ale po Ewie Tylman nie było śladu, aż do poniedziałku, 26 lipca, gdy opiekun kolonijny wybrał się nad rzekę, by wypić piwo. To właśnie on dokonał tego makabrycznego odkrycia i natychmiast zawiadomił odpowiednie służby. Po wyciągnięciu ciała z wody funkcjonariusze byli prawie pewni, że należy ono właśnie do Ewy Tylman - zgadzał się jej wygląd ogólny: wzrost, włosy oraz ubiór. Przy ciele znaleziono także dokumenty zaginionej w listopadzie dziewczyny. Ale dopiero sekcja zwłok ostatecznie potwierdziła tożsamość odnalezionego ciała. 1 sierpnia brat zaginionej oficjalnie potwierdził, że ciało znalezione 26 lipca to Ewa Tylman.
Czytaj: Zbezcześcili ciało Ewy Tylman. Trafią za kraty na kilka lat?