Kilka dni temu "Gazeta Wyborcza" podała treść zarzutu, który został postawiony Adamowi Z. w sprawie Ewy Tylman. Prokuratura przyjęła tę wersję wydarzeń, którą uważa za wysoce prawdopodobną. Jak wynika z tego dokumentu, 24-latek w wyniku kłótni z Ewą zepchnął ją ze skarpy. Dziewczyna spadła kilka metrów w dół. Adam Z. myślał, że dziewczyna nie żyje, dlatego zaciągnął ją nad brzeg rzeki i wrzucił do wody. W te informacje nie wierzy brat zaginionej. Piotr Tylman zamieścił na Facebooku wpis, w którym podważa stanowisko prokuratury, a także daje do zrozumienia, że jego siostra być może żyje.
- Ustalmy. Nie było nieszczęśliwego wypadku i nie było również zejścia po lewej stronie mostu. Mogło nawet nie dojść do zabójstwa (przynajmniej nie Ewy). Niestety nie udzielę więcej informacji, jakie posiadam na ten temat, ani ich źródeł, wszystko zostało opowiedziane właściwym osobom. Czeka nas już tylko spotkanie z "górą". Ten post należy rozumieć tak, jak jest napisany - napisał Piotr Tylman.
Adam Z. jako ostatni widział poszukiwaną już od kilku miesięcy Ewę Tylman. Mężczyzna jakiś czas temu usłyszał zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym. Nie przyznał się do zarzucanego mu czynu. Od początku grudnia przebywa w areszcie.
Zobacz: Przełom w sprawie Ewy Tylman. Oskarżony o zabójstwo Adam Z. pod opieką psychiatrów